Który chłopiec nie zachwycał się pędzącym na sygnale czerwonym strażackim autem? Mateusz Bekus, elektromonter sieci średnich i niskich napięć w częstochowskim oddziale TAURON Dystrybucji poszedł o krok dalej. Zasilił szeregi miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej i od kilku lat jest ratownikiem i dowódcą zastępu. Wszystko z chęci pomocy ludziom.
- Kursy, szkolenia i ćwiczenia są niezbędne, ale to nie wszystko. Wypadek, pożar, zerwany dach – strażak na ogół mierzy się z ludzkim nieszczęściem i wtedy najważniejsza jest gotowość do pomagania. Bez tego nie ma dobrego strażaka. A wdzięczność tych, którym można było pomóc, jest naprawdę budująca – mówi pan Mateusz. OSP Janów, do której należy, liczy 43 osoby. To przeważnie młodzi ludzie, którzy pracują w swoich zawodach. Nie zdarza się jednak, żeby wezwanie pozostało bez odpowiedzi. Zawsze zgłoszą się chociaż 3-4 osoby.
Pomagać, ale jak?
Jako nastolatek przyglądał się strażakom, poznawał sprzęt i obowiązki druha. Kiedy skończył 18 lat zaliczył wymagane szkolenia i wstąpił do drużyny. OSP Janów należy do Krajowego Systemu Ratownictwa. Dysponuje trzema samochodami pożarniczymi o odmiennym przeznaczeniu. Zakres zadań jest szeroki i różnego kalibru. – Od ratowania kota, który utknął na drzewie, usuwania gniazd owadów, poprzez gaszenie pożarów czy usuwania skutków wichur lub powodzi, po zabezpieczanie wypadków drogowych – wyjaśnia pracownik TAURON Dystrybucji. - To właśnie do nich wzywani jesteśmy najczęściej i przeważnie docieramy na miejsce jako pierwsi. Wydobywamy poszkodowanych z pojazdów, udzielamy pierwszej pomocy, zanim dotrze zespół ratownictwa medycznego, pomagamy służbom drogowym w zabezpieczeniu i posprzątaniu miejsca zdarzenia. Czasami musimy mierzyć się z tragicznymi sytuacjami, jak wypadki śmiertelne. Najgorsze są te z udziałem dzieci – mówi pracownik TAURON Dystrybucji.
Jak nie akcja, to co?
Zanim strażak ochotnik wyjedzie na pierwszą akcję, musi przejść szkolenie podstawowe organizowane przez Państwową Straż Pożarną. To blisko 40 tematów i ponad 130 godzin zajęć teoretycznych i praktycznych zakończonych egzaminem. Część z nich trzeba systematycznie odnawiać. Szczególnych uprawnień wymaga się także od kierowcy strażackiego auta czy dowódcy. Ochotnicza Straż Pożarna to nie tylko akcje. – Co tydzień spotykamy się w remizie, szkolimy się we własnym zakresie, zwłaszcza z postępowania z urządzeniami. Nie wszystkiego używamy przecież na co dzień, a w razie potrzeby nie ma czasu na domysły – podkreśla pan Mateusz. - Trzeba po prostu wiedzieć. Poza tym przeglądamy sprzęt, sprawdzamy, czy wszystko działa, w razie usterek zgłaszamy lub naprawiamy. Dodatkowym atutem druha Mateusza jest doświadczenie zawodowe. Zerwane przewody elektryczne, czy konieczność odłączenia zasilania - wszystko jest mu dobrze znane z pogotowia energetycznego.
Żeby nie zabrakło strażaków
Mateusz Bekus marzył kiedyś o pracy w Państwowej Straży Pożarnej. Teraz spełnia się zawodowo jako elektromonter, a strażacką pasję realizuje w OSP. To połączenie doskonale się sprawdza. Martwi się jedynie, aby nie zabrakło młodych, którzy będą zasilać szeregi strażackiej drużyny. Stąd wraz z jednostką angażuje się w inicjatywy, które pokazują, że to ważna i potrzebna działalność, a z drugiej strony niosąca ogromną satysfakcję. – Organizujemy pokazy ratownictwa i sprzętu, szkolimy z udzielania pierwszej pomocy, bierzemy udział w zawodach, zapraszamy młodzież na spotkania w remizie - opowiada.- Chcemy, aby jednostka się rozwijała, a młodzi widzieli, że są lepsze formy spędzania czasu niż telefon czy komputer.
Kim jestem?
Mateusz Bekus jest elektromonterem sieci średnich i niskich napięć w częstochowskim oddziale TAURON Dystrybucji. Do firmy trafił trzy lata temu jako absolwent Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych. Przyszłego pracodawcę poznał jeszcze podczas szkolnych praktyk, dzięki współpracy szkoły i energetycznej spółki. Przebudowa sieci, modernizacja przyłączy, wymiana linii napowietrznych, naprawy, usuwanie skutków awarii – to jego codzienność. W swojej pracy najbardziej lubi różnorodność, bo jak twierdzi - każde zadanie wymaga tu indywidualnego podejścia.
Małgorzata Wróblewska-Borek
Sprawdź też