Miłość od pierwszej jazdy

sty 26 2024

Od najmłodszych lat aktywność fizyczna była dla mnie czymś tak naturalnym, jak oddychanie. Po czasie, w którym przybrałem lekko na wadze, postanowiłem wrócić do formy poprzez bieganie, a trening uzupełniałem jazdą na rowerze. Waga leciała w dół, a ambicje rosły. Niestety po czasie zaczęły się pojawiać kontuzje. Zawiedziony i zniechęcony bieganiem, skupiłem swoją uwagę na rowerze. 

FB IMG 1656791925880

Na początku jeździłem na „góralu”, a z moją paczką znajomych robiliśmy kilkudniowe wypady. Obładowani bagażem pokonywaliśmy coraz dłuższe dystanse, nawet  200 do 500 km, ze średnią około 100 km na dzień. Tak przejechaliśmy słynny szlak rowerowy R10 ze Świnoujścia na Hel.  

Zwiększyłem dzienne dystanse 

IMG 20230602 141342217 MFNR

Najważniejszy był dla mnie fakt, że nic mnie nie bolało, a organizm wydawał się stworzony do takiej aktywności. Nadszedł więc czas na zakup nowego roweru, który lepiej nadawałby się do pokonywania dłuższych tras. Dzięki „szosówce” wzrosły dzienne dystanse. Przejazd trasy o długości 200 km nie był już dla mnie problemem. Z czasem niełatwe warunki pogodowe i niebezpieczne manewry niektórych kierowców zmusiły mnie do zakupu kolejnego roweru – typu gravel – szybkiego na szosie i w terenie, z możliwością montażu bagażnika i sakw. To była miłość od pierwszej jazdy. W ciągu dwóch lat użytkowania wraz ze znajomymi przejechałem spory kawałek Włoch – część Toskanii, a potem z Grossetto przez Pizę, Florencję, Weronę nad jezioro Garda, następnie po transferze pociągiem do Niemiec, pokonaliśmy trasę wzdłuż Dunaju z Passau do Bratysławy.

Podróże w pojedynkę

Plany planami, ale życie pisze swoje scenariusze i z grupy kolarzy zostałem sam. O dziwo, wcale mi to nie przeszkadzało, aby kontynuować podróże w pojedynkę. Wręcz przeciwnie, odkryłem wiele zalet tego rozwiązania i zdecydowałem się zapisać na znaną imprezę bikepackingową – „Tuscany Trail 2023”. Do przejechania było 470 km z sumą przewyższeń mierzącą 7000 metrów. Wystartowałem z niezbędnym bagażem do przetrwania tego „maratonu”. Zabrałem ze sobą: namiot, śpiwór, karimatę, ubrania na zmianę, kosmetyki i narzędzia do naprawy roweru. Trasa wiodła najpiękniejszymi zakątkami Toskanii. Mijałem historyczne miasta, malownicze miasteczka położone na wzgórzach, winnice, gaje oliwne i słynne białe szutry. Dystans udało się pokonać w niecałe cztery dni. Miałem obawy o znalezienie odpowiedniego miejsca na rozbicie namiotu, okazały się one jednak zupełnie niesłuszne.

Pierwszy nocleg był najlepszym biwakiem w moim życiu, wybrałem wysoko położoną polanę z widokiem na wzgórza. Podnosząca się w dole mgła okrywała powoli winnice i drzewka oliwek na tle zachodzącego słońca. W koło brak cywilizacji i śpiew ptaków. W nocy, gdy wyszedłem z namiotu, widziałem mnóstwo świetlików, słowiki śpiewały, a żaby rechotały. Ciężko opisać wrażenia z pierwszego noclegu. Na szczęście kolejne również mnie nie zawiodły.

Na trasie rozmawiałem z ludźmi z różnych krajów. Większość pytała: „dlaczego jedziesz sam?”. Odpowiedź była za każdym razem taka sama – ze względu na pełną możliwość decydowania o sobie. Jadę swoim tempem, zatrzymuję się gdzie chcę, jem i śpię, gdy potrzebuje tego mój organizm, co daje duże poczucie bezpieczeństwa i komfortu przy pokonywaniu tak dużych odległości. Podczas wyjazdu rower spisał się doskonale. Oprócz niewielkich problemów technicznych z oponami, jego niezawodność była moim największym sprzymierzeńcem na trasie. Pogoda także dopisała. Nie było typowych dla tego regionu upałów, a wieczorne burze były krótkie i nie wpływały na komfort jazdy. Po dwóch dniach odpoczynku postanowiłem zaliczyć więzienie Napoleona, czyli wyspę Elbę. Odpoczywając po rajdzie na plaży, już wiedziałem, jak będą wyglądały moje kolejne wakacje.

Kim jestem?

Nazywam się Rafał Jacoszek. W spółce TAURON Ciepło pracuję od 2018 roku, obecnie na stanowisku mistrza ds. technologicznych. Odpowiadam za wykonanie nowych przyłączy ciepłowniczych i wymienników ciepła zgodnie z technologią i zachowaniem zasad BHP. Poza pracą, oprócz turystyki rowerowej, interesuję się również turystyką górską i podróżami na własną rękę, fotografią, filmem, przyrodą i łucznictwem tradycyjnym. Lubię spontanicznie kupić tani bilet lotniczy i po prostu wyrwać się na choćby na dwa dni za granicę.

Katarzyna Waszkowiak 

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURONA w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).

Sprawdź też