Lodowce, wulkany i czterotysięczniki

gru 21 2023

Przymknij na chwilę oczy, spróbuj wziąć kilka głębokich wdechów i wydechów. Co widzisz? Wracasz do wspomnień, czy robisz plany na przyszłość? Ja za każdym razem, kiedy choć na ułamek sekundy zmrużę oczy, widzę krajobraz z punktem, który automatycznie obieram za cel do osiągniecia. Czasem zobaczę górę, czasem trasę do trekkingu, a innym razem uśpiony wulkan. 

mount blanc

Mówi się, że człowiek zmienia się co siedem lat. Moja zmiana zbiegła się z uporządkowaniem życia rodzinnego, kiedy syn skończył studia i rozpoczął dorosłe i w pełni samodzielne życie.  Ten czas postanowiłam wykorzystać w sposób, który przyniesie mi najwięcej zadowolenia i naładuje mnie pozytywną energią. Wraz z Darkiem, moim życiowym partnerem, postanowiliśmy, że pewne łączące nas daty uczcimy zdobyciem szczytu wyższego niż 4 000 m n.p.m.  

Żyję „na całego” 

IMG-20210902-WA0040

Zaczęłam spokojnie, systematycznie budując formę i zdobywając doświadczenie. Pierwszy sprawdzian moich możliwości (w ramach tzw. treningu) miał miejsce podczas wejść na Rysy i Gerlach. Darek, który po górach śmigał już od młodzieńczych lat cały czas mnie motywował. Wspólnie rozpędziliśmy się i nie zamierzamy zwalniać!

Siedem lat temu latem zdobyliśmy Mount Blanc (4809 m n.p.m.) pod okiem przewodnika z licencją IVBV. Po kilkudniowej aklimatyzacji w rejonie Monte Rosa we Włoszech, wyruszyliśmy na dach Europy tzw. Drogą Gouter`a lub inaczej Drogą Królewską, która w skali alpejskiej oceniana jest jako PD, czyli „dość trudna”. Ta wyprawa była niezapomnianą przygodą, cennym doświadczeniem oraz zwycięstwem nad własnymi słabościami.

W towarzystwie przyjaciół lubię rozmawiać o mojej pasji – wędrówkach po górach. Dzięki temu na przykład od kolegi z pracy dowiedziałam się, że w austriackich Taurach Wysokich jest śląskie schronisko. Taką ciekawostkę musiałam zobaczyć na własne oczy. Po kilkugodzinnym trekkingu moim oczom ukazało się urocze prawie stuletnie schronisko Kattowitzer Hütte, które w 1929 roku wznieśli członkowie katowickiej sekcji Deutsche Alpenverein (DAV). 

IMG-20210907-WA0051

Trzeba pokonać własne słabości

Potrzeba zdobywania kolejnych szczytów nie malała. W 2021 r., w Kirgistanie stałam na wysokości 4680 m n.p.m. podziwiając świat ze szczytu Pik Pałatka w pasmie gór Tien szan (niebiańskie Góry), rok później w przepięknej Patagonii odkrywałam południowoamerykańskie krajobrazy Parku Narodowego Los Glaciares zachwycając się błękitem słynnego na cały świat lodowca Perito Moreno. Jednak najpiękniejsze widoki podziwiałam patrząc na majestatyczny szczyt Fritz Roy.

Co stoi na przeszkodzie, żeby z lodowca przenieść się na Ruta de Los Volcanes na kanaryjskiej La Palmie? Chęć zobaczenia, jak wygląda krajobraz po niedawnym wybuchu wulkanu i wyszukanie taniego lotu pomagają w realizacji celu. Często bywa tak, że takie wyjazdy są spontaniczne, spowodowane poszukiwaniem czegoś nowego. W przyszłym roku postanowiliśmy z Darkiem podjąć kolejne wyzwanie – chcemy pokonać barierę 5 000 m n.p.m. W planach mamy Afrykę – zdobycie Kilimandżaro lub Mount Kenia – lubimy mieć cel do zrealizowania, bo wtedy wszystko w życiu bardziej cieszy. 

taury

W górach odpoczywam i wyciszam wszystkie emocje związane z codzienną gonitwą. Każda wyprawa, choć wymagająca fizycznie, to dla mnie radość, duma i ogromny zastrzyk energii do dalszego działania w domu i w pracy. Każdy spadek energii na trasie czy ból mięśni zamieniam w uśmiech. Idę wyżej i wyżej, aż na sam szczyt!  Choć kolejne miejsca moich wypraw bywają wynikiem spontanicznej myśli, to każda z nich jest pieczołowicie zaplanowana, ze szczególnym uwzględnieniem aspektów związanych z bezpieczeństwem. Najwyższe szczyty zazwyczaj zdobywamy z przewodnikiem. To już kilka razy uratowało mi zdrowie, a może nawet życie, szczególnie gdy wpadłam w szczelinę lodowca, z którego udało mi się szczęśliwie wydostać. Mogę dalej podróżować po świecie dzięki temu, że tamta wyprawa prowadzona była przez profesjonalistę. Najważniejsze jest to, że w kraju czeka na mnie rodzina, a szczególnie moje dwie wnuczki bliźniaczki Alicja i Zuzia.

Kim jestem?

Nazywam się Magdalena Kałuża, z TAURONEM jestem zawodowo związana od 2009 roku. Obecnie pracuję jako główny specjalista w Biurze Optymalizacji Technologii Bloku 910 MW i Rozliczenia Projektu i na co dzień biorę udział w pracach mających na celu podniesienie efektywności eksploatacji bloku energetycznego 910 MW w Jaworznie. Dodatkowo od kilku lat pełnię stanowisko wiceprezesa zarządu Fundacji Energetyka na Rzecz Polski Południowej. Praca w fundacji daje mi satysfakcję ze względu na możliwość pomocy potrzebującym. 

 

Elżbieta Guzikowska

 

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURONA w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).

 

 

 

Sprawdź też