Żeglarstwo to niezwykła przygoda, która wciąga zarówno na wodach zamkniętych, jak i na szerokich przestrzeniach otwartego morza. Dla mnie, żeglarstwo morskie to nie tylko sport, ale prawdziwa szkoła życia, która nauczyła mnie pokory w obliczu potęgi żywiołu, szacunku do natury i zdolności radzenia sobie w zmiennych warunkach.
Moja fascynacja żeglarstwem zaczęła się już w młodym wieku, kiedy jako 10-latka po raz pierwszy zaczęłam pływać po malowniczej
Odrze w Harcerskim Ośrodku Wodnym „Rancho” we Wrocławiu. Od tego momentu moje serce związało się na zawsze z tym sportem.
Przez lata podnosiłam swoje umiejętności i zdobywałam doświadczenie uczestnicząc w obozach i spływach żeglarskich.
To właśnie dzięki nim uzyskałam stopień żeglarza jachtowego i sternika jachtowego. Następnie zrobiłam uprawnienia instruktora żeglarstwa oraz jachtowego sternika morskiego.
Przez wiele lat miałam przyjemność pracować z młodzieżą jako instruktor żeglarstwa, przekazując dalej swoją pasję i wiedzę. To niesamowite doświadczenie widzieć, jak młode osoby rozwijają swoje umiejętności, zdobywają pewność siebie i pokonują własne granice.
Moje obecne obowiązki zawodowe czasem ograniczają czas, który mogłabym spędzić na wodzie, dlatego staram się wykorzystać każdą wolną chwilę na pływanie po jeziorach lub na morskie rejsy. W tym roku mieliśmy niesamowitą okazję skorzystać z charteru jachtu „Bonawentura” i wyruszyć 14-osobową ekipą w niezapomniany 4-dniowy rejs po Zatoce Gdańskiej. Towarzyszyli nam wspaniali żeglarze, których poznałam ponad 30 lat temu. Razem przemierzaliśmy wodne przestrzenie, dzieląc radość z żeglowania. Planując powrót z Pucka do Gdańska, śledziliśmy uważnie prognozy meteorologiczne. Naszym celem było uniknięcie burz na naszej drodze.
Pani Kapitan podjęła odważną decyzję, że wyruszymy o 3:00 rano, aby osiągnąć bezpieczne miejsce przed nadejściem sztormu.
To był moment pełen emocji, zwłaszcza dla dwóch osób z naszej załogi, które były po raz pierwszy na jachcie. Cel, czyli dopłyniecie do portu w Gdańsku został osiągnięty przed burzą.
Jacht „Bonawentura”, z biało-czerwoną banderą, to jedna z najstarszych jednostek pływających, która przeszła niezwykłą metamorfozę z kutra rybackiego na żaglowiec. To prawdziwy unikat na naszych morzach, co sprawia, że każdy rejs jest wyjątkowym doświadczeniem.
W trakcie żeglowania po morzach zawsze może pojawić się niespodzianka, jak na przykład fala, która dostarcza załodze rozrywki w najmniej odpowiednim momencie.
Pamiętam sytuację, gdy chciałam wyglądać atrakcyjnie dla „Neptuna”, a zamiast tego spotkała mnie fala o wdzięcznej nazwie „Dziad”.
Tego dnia wyglądałam jak „zmokła kura”, ale załoga miała ubaw na całego.
Kim jestem?
Nazywam się Magdalena Panek, w spółce TAURON Obsługa Klienta pracuję 9 lat. Jestem starszym specjalistą ds. projektów w Biurze PMO Zarządzania Projektami. Od wielu lat moją pasją jest żeglarstwo. To nie tylko fascynująca przygoda, ale również nauka praw fizyki i meteorologii. Najważniejsze jednak jest bezpieczeństwo, skuteczność i elegancja podczas manewrowania jachtem na falach.
Magdalena Panek