„Polowanie” na prawdziwki

sie 29 2023

Z daleka dostrzegam jego brunatny kapelusz. Podekscytowanie miesza się z niepewnością – czy nie stracę go z oczu? Jestem coraz bliżej i już wiem, że ten będzie moim kolejnym trofeum. Jedno szybkie cięcie i okaz ląduje w koszyku obok kilkudziesięciu innych prawdziwków, które znalazłem chwilę wcześniej. Zapraszam na grzybobranie!

Jaki jest narodowy sport Polaków? Siatkówka, piłka nożna? Jednym z nich jest także grzybobranie! We wrześniu i październiku polskie lasy przemierzają rzesze amatorów podgrzybka i kurki. Centrum Badania Opinii Społecznej kilka lat temu przeprowadziło badanie, z którego wynika, że aż 43% Polaków regularnie wybiera się na grzyby, a przynajmniej raz w życiu przyjemności wędrowania po lesie w poszukiwaniu tych smakołyków oddało się aż 77% z nas. 

IMG-20221007-WA0005

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

Moja przygoda ze zbieraniem grzybów rozpoczęła się 35 lat temu i przerodziła się w prawdziwe szaleństwo. To pasja, która w dużej mierze zdeterminowała moje życiowe wybory związane z tym, co zwykło nazywać się relaksem po pracy. Do tego stopnia, że kiedy 12 lat temu nadarzyła się okazja kupna działki rekreacyjnej w środku lasu, nie zastanawiałem się ani chwili. Podobnie było z decyzją o zakupie letniskowego domku na moją leśną ostoję. Drewniany pawilon typu „Brda” (konstrukcja przypominająca namiot lub szałas, która królowała w większości zakładowych ośrodków wypoczynkowych w minionych dekadach) czekał na mnie na jednym z kempingów, rozebrany do ostatniej deski. Członkowie mojej rodziny nie podzielali mojego entuzjazmu. Tak o pawilonie wypowiadała się moja żona - „Ta sterta drewna nadaje się co najwyżej do kominka” – mówiła, machając w geście zrezygnowania ręką, bo wiedziała, że ja i tak tę „ruinę” kupię.  

Któregoś dnia sterta desek znalazła się więc na mojej działce i tak rozpoczęła się mrówcza praca nad przywróceniem Brdzie jej pierwotnego kształtu i przeznaczenia. Ekipę remontową tworzyłem: ja, mój nastoletni syn i jego kolega. Motywacja była ogromna, choć bywało, że wiatr wiał nam w oczy i to dosłownie - jednej nocy ustawiony i podparty szkielet przewróciła nam potężna wichura. Nie zrezygnowaliśmy i ku wielkiemu zdziwieniu rodziny, piękny drewniany domek ostatecznie stanął na działce. Od tego czasu to moja baza wypadowa na grzybobranie w lasach regionu lublinieckiego.  

treść 1

CZY ZNAM SIĘ NA GRZYBACH?

Dziś z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że tak, ale wymagało to wielu lat praktyki. Setki przewertowanych książek, albumów i leksykonów nie dały jednak takiego efektu, jak możliwość podpatrywania dużo bardziej doświadczonych ode mnie grzybiarzy – głównie ludzi, którzy wychowali się przy lesie i całe życie w takim środowisku mieszkali. To skarbnice wiedzy w dziedzinie mykologii. Kiedy byłem jeszcze początkującym grzybiarzem wychodząc z lasu z koszem pełnym grzybów spotkałem starszą panią, mieszkankę pobliskiej miejscowości, która przyjrzała się uważnie moim zbiorom. Z całego koszyka zostawiła mi cztery jadalne grzyby – pozostałe to były goryczaki, które wziąłem za prawdziwki. Dlatego mam jedną podstawową radę dla osób rozpoczynających swoją przygodę z grzybobraniem – jeśli nie znasz jakiegoś rodzaju grzyba albo nie masz pewności – nie zbieraj go.

Większość grzybiarzy w lasach „poluje” na okazałe prawdziwki, czy polany pełne podgrzybków. Jednak wraz ze stopniem zaawansowania przychodzi chęć na sprawdzenie się w zbieraniu tych mniej popularnych, a dla wielu nawet nieznanych grzybów. W ostatnich latach do mojego koszyka trafiają więc: siedzuń sosnowy, ucho bzowe czy siarczak żółciowy. Ale rzecz jasna te dorodne borowiki robią największe wrażenie. Największy jakiego pamiętam ważył 71 dkg, a jego kapelusz mierzył 25 cm. Niestety, znalazłem go w czasach telefonów, które nie posiadały wbudowanych aparatów, więc znajomi, którym opowiadam tę historię, muszą wierzyć mi na słowo. 

Każdego roku w polskich lasach zbieranych jest około 100 tys. ton grzybów, których rynkową wartość szacuje się na 700 mln zł. Ja swojej pasji jednak nie monetyzuję, a nadwyżki ze zbiorów w postaci mrożonej, suszonej, marynowanej czy po prostu surowej trafiają do rodziny i znajomych.  

IMG-20220926-WA0001

SPRZĄTAJ PO SOBIE

Jest jedna rzecz, która mnie irytuje, kiedy jestem w lesie – każdego sezonu, oprócz grzybów przynoszę z moich leśnych wędrówek także masę śmieci: jakieś 400-500 litrów. To świadczy o tym, że wiele jeszcze musimy się nauczyć w kwestii dbania o nasze wspólne dobro. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z faktu, jakimi jesteśmy szczęściarzami, że bez ograniczeń możemy wędrować po lasach wynosząc z nich tyle grzybów, ile danego dnia jesteśmy w stanie unieść. W Niemczech jest limit na zbieranie grzybów. We Włoszech trzeba mieć zezwolenie, z kolei we Francji bez specjalnej opłaty nie można ich zbierać, a w Belgii nawet do lasu się nie wejdzie, ze względu na zakaz.

IMG-20221007-WA0007

Kim jestem? 

Nazywam się Sławomir Rutkowski, od 30 lat pracuję w biurze zakupów w spółce TAURON Nowe Technologie. W tym roku będę obchodzić jubileusz. Lada chwila znów będę mógł oddawać się swojemu ulubionemu zajęciu – grzybobraniu. To moja wieloletnia pasja, której oddaje się w czasie wolnym. Tej jesieni dla sprawdzenia swojej wiedzy z dziedziny mykologii przejdę w poznańskim sanepidzie specjalistyczny kurs klasyfikatora grzybów zakończony egzaminem.       

Sławomir Rutkowski

Ciekawostka:

Największym organizmem na ziemi jest… grzyb. To opieńka ciemna odnaleziona w Ameryce Północnej w stanie Oregon. Powierzchnia grzybni wynosi ok. 880 ha, a jej wiek oszacowano na 8000 lat!

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURONA w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).