Lubię płynąć tam, gdzie jeszcze nie byłem

sie 07 2023

Dariusz Kucharski jest zapalonym żeglarzem. Ma uprawnienia jachtowego sternika morskiego i jest w trakcie gromadzenia dokumentacji do szlifów kapitańskich. Nie tylko pływa, zaznaczając na mapie kolejne akweny i odwiedzone miejsca, ale samodzielnie organizuje rejsy dla bardziej i mniej wprawionych załogantów. Nie wyobraża sobie innej formy wypoczynku. Pasję odkrył niespełna dekadę temu, zupełnie przypadkiem.  

treść

- Po godzinach zajmowałem się wideofilmowaniem różnych uroczystości i kiedyś zostałem poproszony o zrobienie weselnego filmiku na łódce. To było olśnienie. Wkrótce kupiłem pierwszą motorówkę, zapisałem się do klubu wodnego Enif i zrobiłem patent żeglarski. Tak się zaczęło – wspomina pracownik TAURON Dystrybucji. Startowym akwenem Dariusza Kucharskiego był zbiornik w Poraju, potem mazurskie jeziora, Bałtyk i Zalew Szczeciński, Zatoka Pucka czy Zalew Wiślany. Po zdobyciu kolejnych uprawnień można było ruszyć dalej i tak się stało, bo pracownik TAURON Dystrybucji nie lubi bezruchu. Najczęściej pływa klubową lub wyczarterowaną żaglówką. Ma też trzy motorówki, które samodzielnie wyremontował i które służą do krajowych wypraw. 

Nic dwa razy się nie zdarza 

Dariusz Kucharski co roku rusza w nowe rejony. Po zakończonym rejsie już myśli o kolejnym. Planuje wszystko i odpowiada za całą logistykę, począwszy od wyczarterowania łodzi, transportu, ubezpieczeń, wszelkich zakupów. Nieustannie wyszukuje ciekawe miejsca, bo uważa, że warto ruszać w nieznane. – Może się zdarzyć, że będzie gorzej, ale na pewno będzie inaczej. Każda wyprawa wnosi coś ciekawego, dostarcza wrażeń, przynosi nowe informacje. Element zaskoczenia czy nawet jakiegoś niewielkiego ryzyka daje dodatkową satysfakcję – mówi Dariusz Kucharski. Dobrą bazą wypadową jest Chorwacja z doskonałą infrastrukturą portową. W ubiegłym roku Dariusz Kucharski poprowadził rejs z Puli do Wenecji. Na szlaku znalazły się też inne włoskie miasteczka do samego Triestu i Koper w Słowenii. Na swoim koncie ma też rejs po wodach Grecji.  

kółko

Dla kogo morska przygoda? Dla każdego! 

Czy morska przygoda przeznaczona jest tylko dla morskich wilków? Niekoniecznie. Dariusz Kucharski opowiada, że w tym roku poprowadził rejs z załogą turystyczną. Mimo że nikt nie miał patentów, ani żeglarskich doświadczeń, wszystko zakończyło się szczęśliwie. Choć nie obyło się bez prawdziwie morskich przygód. - Wypłynęliśmy z chorwackiej Puli w kierunku południowym. Była flauta (cisza na morzu), więc korzystaliśmy z silnika, ale po kilku dniach trafiliśmy na sztorm. Nagle jeden z żagli zjechał po maszcie w dół. Okazało się, że odpięła się szekla trzymająca żagiel. Utraciliśmy część sterowności i musiałem zmienić trasę. Na silniku i jednym żaglu dotarliśmy wieczorem do portu. Wszyscy cali i szczęśliwi. Potem trzeba było jeszcze naprawić uszkodzony maszt i tu przydało się doświadczenie zawodowe związane z pracą na dużych wysokościach – mówi Dariusz Kucharski.   

6

Po kapitańskie szlify 

W czerwcu pracownik TAURON Dystrybucji odbył rejs po Morzu Wattowym, z unikatowymi równinami pływowymi, które odsłaniają się w czasie odpływu, co zdecydowanie utrudnia żeglugę. Wszystko po to, by podnosić żeglarskie kwalifikacje. Do puli 1200 godzin wymaganych do zdobycia stopnia kapitana Dariuszowi Kucharskiemu brakuje tylko stu godzin na wodach pływowych, stąd jeszcze w te wakacje poprowadzi rejs na trasie Amsterdam, Rotterdam, Haga. A inne żeglarskie marzenia? - Jest ich dużo i na pewno je spełnię. Myślę o wybrzeżu włoskim, o francuskim, bo tam jeszcze nie byłem. W planach mam także Wyspy Kanaryjskie, najlepiej zimą. Po opowieściach innych żeglarzy chciałbym odwiedzić też Turcję z doskonałą ponoć infrastrukturą portową. Żeglowanie to nieustanna przygoda, a ja nie lubię siedzieć w miejscu, nie wyobrażam sobie stacjonarnego wypoczynku w hotelu. Możliwość poznawania nowych miejsc, poczucie wolności sprawiają, że ciągle chce się więcej. A ciasna kajuta, bujanie czy nawet sztorm nie są tu żadną przeszkodą. Na koniec jest satysfakcja, że byłem, zobaczyłem i doświadczyłem – mówi pracownik TAURON Dystrybucji.  

Kim jestem?

Dariusz Kucharski zawodowo z energetyką związał się w 1990 roku, tuż po zakończeniu służby wojskowej. Wcześniej skończył liceum zawodowe w klasie elektromechanicznej. Już jako pracownik zakładu energetycznego uzyskał tytuł mistrza. Obecnie jest starszym elektromonterem sieci średnich i niskich napięć w Jednostce Terenowej Myszków i zajmuje się kompleksową obsługą oświetlenia ulicznego w sześciu gminach – w sumie około ośmiu tysięcy punktów świetlnych. Naprawa uszkodzeń, regulacja zegarów, dostosowanie czasów włączeń i wyłączeń – to jego codzienność. 

Małgorzata Wróblewska-Borek 

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURON Dystrybucji w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).