Zapalony wędkarz od zawsze. Pozytywnie nastawiony do życia, najchętniej ,,ładuje baterie” na łonie natury. Adam Sieczka traktuje swoją pracę jak służbę, a w wolnym czasie najczęściej można go spotkać nad wodą z wędką w ręce.
Wędkarstwo jest obecne w jego życiu już pół wieku. Zaczął w wieku 7 lat. - Na ryby jeździłem z ojcem, a kiedy mama nie chciała mnie puścić, płakałem. Wstawaliśmy o 2 w nocy, o 3 jechaliśmy tramwajem do Katowic, wsiadaliśmy do pociągu o 4, a kiedy dotarliśmy na stację, szliśmy jeszcze 3-4 kilometry nad Wisłę. U nas cała rodzina łowiła, więc nie było dla mnie innej drogi. Jako młody chłopak grałem w piłkę, ale jak miałem 15 lat, doznałem kontuzji i zostało mi tylko wędkowanie. Oficjalnie w kole działam od 1979 roku, wtedy zrobiłem też kartę wędkarską – wspomina swoje początki Adam Sieczka.
Miłośnik przyrody
Wędkowanie to dla niego samotność z wyboru. Pozwala na kontakt z dziką przyrodą. Daje ukojenie i wyciszenie po całym tygodniu intensywnej pracy. Kiedy jedzie na ryby, wyłącza telefon i całkowicie oddaje się swojej pasji. Bardzo często wypływa na jezioro wieczorem i spędza tam całą noc. - Jestem zmęczony fizycznie, ale psychicznie mam „totalny luz”. Żona początkowo nie rozumiała mojej pasji, ale jak zobaczyła, w jaki sposób wędkowanie na mnie wpływa, przestała narzekać na moje częste wyjazdy. Kiedy jeździmy na ryby z kolegami, możemy cały dzień i całą noc nie zamienić ze sobą ani słowa. Nie wynika to z faktu, że nie mamy o czym rozmawiać (bo wspólnych tematów nam nie brakuje), ale fajnie jest razem pomilczeć. Wędkarstwo to może nie religia, a kult. Jego brak odczuwam wręcz fizycznie. Kiedy nie mogę jechać na ryby, czuję się chory. – mówi pracownik TAURON Ciepło.
Aktywny działacz
Adam jest aktywnym i zaangażowanym członkiem Koła PZW nr 100 Siemianowice Śląskie. Jako wiceprezes Koła ds. gospodarczych, odpowiada za zarybienie wód. Jest też Przewodniczącym Komisji Egzaminacyjnej – Cały czas zgłaszają się do nas chętni do zdania egzaminu na kartę wędkarską. Widać, że ludzie potrzebują pasji i celu w życiu. Zwłaszcza w tych niespokojnych i stresujących czasach. – mówi Adam Sieczka i dodaje – Bierzemy udział w zawodach w skali lokalnej i ogólnopolskiej, z których często przywozimy puchary i nagrody. Sami też organizujemy konkursy, szczególnie spinningowe i spławikowe. Nasz „Fishing team” działa prężnie, chętnie wspieramy oddolne inicjatywy. Śmiejemy się, że u nas sezon wędkarski jest cały rok – łowimy nawet zimą. Oczywiście deszcz czy burza zmuszają nas do zmiany planów, ale mroźna zima jest wręcz wskazana –-mówi pracownik TAURON Ciepło.
Nie cel, a droga
Zawsze powtarza, że jedzie nie po ryby, a na ryby. - Jeśli już mam się pochwalić, to udało mi się złapać węgorza o wadze 2,3 kg. Często łowię karpie o wadze 4-4,5 kg, ale nie skupiam się na tym. Jak coś złowię, to dobrze, cieszę się, ale nie jest to najważniejsze. Lubię towarzystwo innych zapalonych wędkarzy, możliwość rozmowy z nimi, wymiany doświadczeń i sprawdzonych sposobów na łowienie ryb. – mówi Adam Sieczka.
Plany na przyszłość
-Dopóki sił mi starczy, będę łowił. Tak, jak mój ojciec. Zostało mi jeszcze kilka lat pracy, na emeryturze będę mógł w pełni skupić się na swojej pasji.- podsumowuje Adam Sieczka.
Kim jestem?
Adam Sieczka w energetyce pracuje już 38 lat, od początku na stanowisku elektromontera ciepła w Elektrociepłowni Katowice. Jest odpowiedzialny za remonty, przeglądy i usuwanie awarii na rozdzielniach wysokiego, średniego i niskiego napięcia. Zajmuje się także remontami silników i urządzeń od 230 V do 6 kV oraz transformatorów WN (wysokiego napięcia). W pracy najważniejsze jest dla niego bezpieczeństwo, zaufanie, zgrana brygada oraz szczęśliwy powrót do domu, żeby w weekend znów jechać na ryby.
Agnieszka Bajorowicz