Królestwo z koronek

lut 03 2023

Kiedy zasiadam do maszyny, czas płynie wolniej. Czuję, że szycie jest nieodłączną częścią mojego życia i poświęcam na to każdą swoją wolną chwilę. Miejsce, w którym szyję to moje małe królestwo, pełne igieł, nici, gum bieliźnianych i koronek.

Wszystko zaczęło się od zakupu starej maszyny, w bardzo atrakcyjnej cenie, tak na próbę. Nie miałam wtedy jeszcze pojęcia, jak bardzo takie wiekowe maszyny są trudne w obsłudze dla osób, które dopiero zaczynają swoją krawiecką przygodę. Uznałam więc, że trzeba odłożyć to ustrojstwo w kąt. Teraz wiem, że działała wtedy doskonale, ale laikowi łatwiej było stwierdzić, że to w maszynie tkwi problem. Po jakimś czasie postanowiłam rozejrzeć się więc za nowszą i bardziej intuicyjną maszyną.   

zdjęcie nr 1 do zamieszczenia w treści tekstu

Nowe pomysły

Zakup nowej maszyny okazał się dobrym pomysłem, bo wraz z nowym nabytkiem wrócił zapał. Pozostała mi wówczas jeszcze najważniejsza kwestia – co będę szyła?

T-shirty, spodnie czy bluzy wydawały się dobrym pomysłem, ale tematyka była dla mnie zbyt ogólna. Nie chciałam też szyć dla samego szycia, a tworzyć coś wyjątkowego. Potrzebowałam skupić się na konkretnym obszarze. Długo szukałam inspiracji i nagle wpadłam na pomysł, że zacznę tworzyć  ręcznie wykonaną bieliznę. Brzmiało to o wiele ciekawiej i trudniej. 

Szycie bielizny bez podstawowej wiedzy i  znajomości technicznej obróbki koronek, podszewek, fiszbin, haftek etc. spędzało mi sen z powiek, ale jednocześnie było zabawnie satysfakcjonujące.

Gdy znajomy projektant usłyszał o moim pomyśle, stwierdził, że „szycie bielizny jest trudne, a ja nie potrafię nawet uszyć bluzki”. Prawie mnie przekonał, ale nie posłuchałam wtedy rady doświadczonego kolegi. Zapisałam się na swój pierwszy kurs szycia bielizny. Kurs stacjonarny, który sobie wybrałam, był początkiem pięknej przygody. Potem doszły internetowe tutoriale i kursy on-line, aż zaczęłam dostrzegać, że z każdym centymetrem nici, kocham to coraz bardziej.  

Moje marzenia

Marzę, aby wkrótce zacząć tworzyć prawdziwe bieliźniane arcydzieła. Jako typowa perfekcjonistka zawsze znajdę coś, co mogłam zrobić lepiej, ale z każdym dziełem nabieram coraz większej odwagi.  Nauczyłam się dzielić swoimi pracami z innymi. Teraz często obdarowuję najbliższych przyjaciół oryginalnymi produktami, bo nic tak mnie nie cieszy, jak możliwość zrobienia prezentu, który od początku do końca wykonałam sama. Droga, którą przeszłam w poszukiwaniu swojej pasji, pomogła mi w pracy nad cierpliwością i wytrwałością w dążeniu do celu, z czego jestem bardzo usatysfakcjonowana.

Kim jestem?

Nazywam się Marta Sternicka, w Grupie TAURON pracuję od trzech lat.  Jestem asystentką Zarządu TAURON Zielona Energia. Na co dzień zajmuję się obsługą sekretariatu Zarządu, a także obsługą kancelaryjną Spółki.

Od zawsze, w domowym zaciszu chciałam tworzyć coś dla siebie. Potrzebowałam sporo czasu i wielu podejść, aby w końcu dowiedzieć się, że zajęciem, którego poszukiwałam, jest szycie.

Marta Sternicka 

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURONA w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).