Każdy chłopiec chciał być strażakiem 

sty 30 2023

Moja przygoda ze strażą pożarną rozpoczęła się w młodzieżowej drużynie pożarniczej. Teraz jestem kierowcą, ratownikiem i dowódcą. Jestem w ciągłej gotowości, jak zawyje syrena, to rzucam wszystko i biegnę na ratunek. Bycie strażakiem daje mi satysfakcję, a okazana radość i wdzięczność od osób, którym pomogłem jest dla mnie bezcenna.

IMG-20230103-WA0001

 

Zanim mogłem jeździć do akcji musiałem zaliczyć szereg szkoleń i kursów. Część z nich trzeba systematycznie odnawiać, np. kurs
z kwalifikowanej pomocy przedmedycznej, obowiązkowy dla każdego kto wyjeżdża do zdarzeń. Co 3 lata mamy obowiązek odnawiać kursy podstawowe, np. z używania aparatów oddechowych. Szczególnych uprawnień wymaga się także od kierowcy strażackiego auta. Wszystkie kursy są prowadzone przez Państwową Straż Pożarną. Wszystko jest dokumentowane.  Szkolenia doskonalące czy przypominające odbywają się 2-3 razy w roku i są czasochłonne. Podobnie jest w mojej pracy w pogotowiu energetycznym – tu również ciągle trzeba się szkolić, odnawiać kursy i podnosić kwalifikacje. 

Trudne wyzwania 

W pobliżu naszej miejscowości przebiega droga krajowa. Należymy do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, najczęściej wyjeżdżamy do wypadków czy kolizji samochodowych. Ogarniamy wszystkie miejscowe zagrożenia, od kota na drzewie po otwarcie mieszkań dla policji. Wspomagamy również osoby poszkodowane, zanim dotrze pogotowie ratunkowe. Pożarów jest coraz mniej, więcej jest zdarzeń z listy miejscowych zagrożeń. Na 100% zgłoszeń mamy 100% wyjazdów. Mimo, że nasza drużyna jest niewielka, liczy tylko 12 osób, to staramy się wypełniać swoje zadania wzorowo. Zawsze najtrudniejsze są akcje, w których mamy do czynienia ze śmiertelnymi ofiarami wypadków komunikacyjnych czy pożarów. To naprawdę trudne doświadczenie.

Odwaga to nie wszystko

Potrzebna jest odwaga, ale to nie wystarczy. Trzeba też nieustannie analizować ryzyko, bo ranny ratownik, to ratownik nieskuteczny. Warto też pamiętać o swojej rodzinie, która czeka na nas w domu. Bycie strażakiem daje mi satysfakcję z tego, że udało się komuś pomóc, że zrobiło się coś dobrego dla innych. Wiele radości dają gesty życzliwości i wdzięczności od osób którym pomogliśmy, albo które widziały, jak pomagamy. To wiele dla nas znaczy. Z drugiej strony ta moja strażacka działalność uczy mnie szacunku do życia i do otoczenia. Tu na co dzień widzimy, jakie kruche jest życie.

W ciągłej gotowości 

Trzeba mieć w sobie chęć pomagania ludziom, bo wszystko co robimy nie jest dla pieniędzy czy dla chwały, tylko dla człowieka. I gotowość, żeby zrobić to natychmiast. Jak zawyje syrena, to człowiek rzuca wszystko i biegnie, bo ktoś potrzebuje pomocy.
W mojej zawodowej pracy jest podobnie. Jako elektromonter pracuję w różnych warunkach, często ekstremalnych, bo na ogół właśnie wtedy zdarzają się awarie. Jak potrzebna jest pomoc, to się wsiada i jedzie. Dzięki straży zaangażowałem się też w krwiodawstwo. Organizujemy zbiórki krwi i już sam jej trochę oddałem.

Akcje, wyjazdy i inne aktywności

Nawet jak nie ma akcji, to ciągnie nas do strażnicy. Czasami spędzamy tam po kilkanaście godzin.Zawsze znajdujemy  jakieś zajęcie: malujemy, układamy kostkę czy dbamy o sprzęt. Dysponujemy dwoma pojazdami, jeden ze zbiornikiem
o pojemności 1 tysiąca litrów wody, drugi może pomieścić  2,5 tys. litrów wody. Mamy również specjalistyczny sprzęt do ratownictwa drogowego, quad z przyczepką ratowniczą i noszami. Nasza jednostka jest niewielka, ale bardzo dobrze wyposażona. Cały czas jest coś do zrobienia. Dobrze, że żona jest wyrozumiała, a dzieci już połknęły strażackiego bakcyla. Mam nadzieję, że kiedyś zaangażują się w działalność naszej jednostki, bo coraz trudniej oderwać młodych od komputera, a przecież strażacy są potrzebni.  

Kim jestem?

Nazywam się Rafał Szpilarewicz, jestem elektromonterem uniwersalnym. W TAURON Dystrybucji pracuję blisko 4 lata. W jednostce terenowej w Ząbkowicach Śląskich pełnię obowiązki dyżurnego w pogotowiu energetycznym. Poza pracą udzielam się w Ochotniczej Straży Pożarnej w Złotym Stoku. Moją pracę i pasję łączy gotowość pomagania innym. Ale nie tylko to. W jednym i drugim przypadku potrzebna jest odwaga, determinacja i szereg specjalistycznych szkoleń. Obie aktywności wzajemnie się przenikają.

Wysłuchała Małgorzata Wróblewska-Borek

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURON Dystrybucji w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).