Poruszam się po wielu technikach tworzenia rękodzieła. Jedne zgłębiłam dokładniej, inne mniej. Od około siedmiu lat pierwsze skrzypce odgrywa szydełko. Najpierw były to większe prace ze sznurka bawełnianego (pufy, dywany, koszyczki, torebki), potem serwetki, a teraz głównie są to maskotki, czyli amigurumi.
Bardzo lubiłam szyć biżuterię z sutaszu, ozdabiać przedmioty decupage’em, malować na tkaninie. Niestety wymaga to przygotowania odpowiedniego miejsca pracy, rozłożenia wielu akcesoriów. Na to niestety nie mam już tyle czasu, dlatego rzadziej się tym zajmuję. Z szydełkiem mogę usiąść w każdej wolnej chwili, np. oglądając film jednocześnie mogę dziergać.
Zaczęło się w szkole podstawowej w trakcie zajęć praktyczno-technicznych. Wtedy uczyłam się wszystkiego – od szycia po stolarkę, ale głównym siewcą bakcyla była moja mama, która, odkąd pamiętam, szyła, dziergała, haftowała. To ona, będąc już na emeryturze, zaczęła chodzić na różne zajęcia w naszym Domu Kultury. Później pokazywała, co tam robią i zachęcała mnie, żebym i ja zaczęła. Połknęłam bakcyla i tak do dziś nie umiem się już od tego uwolnić. Pierwszą techniką było zdobienie bombek i jajek wstążeczkami, czyli robienie „karczochów”. To był rok 2007 i do dziś jestem związana z rękodziełem.
Wielu rzeczy uczę się sama, ale też uczestniczę w warsztatach. Uwielbiam tę atmosferę, gdy spotykają się dziewczyny twórczo zakręcone. Czasami bywają i panowie. Najbardziej lubię coroczne spotkania twórczych kobiet z całej Polski w Ustroniu na Młynku. To są trzy dni intensywnych warsztatów z wszelakich technik. Teraz po wielu latach zgłębiania różnych technik sama też dzielę się swoją wiedzą prowadząc szkolenia.
Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Uwielbiam różne formy twórczości. Jednak tak, jak wspomniałam wcześniej, z braku wolnego czasu najłatwiej mi chwycić za szydełko.
Internet jest tak dużą bazą inspiracji, z którego można czerpać do woli. Jednak wiele rzeczy tworzę z potrzeby chwili - sweter albo np. coś, co by wisiało przy dziecinnym łóżeczku, żeby można tam było schować akcesoria do pielęgnacji dziecka.
W zależności od techniki potrzebuję różnego typu materiałów, a ponieważ znam ich dużo, to też używam wielu. Jedno pomieszczenie w domu mam pełne akcesoriów i narzędzi do tworzenia.
Bardzo dużo przedmiotów robię na prezenty. Tak się już przyjęło, że zawsze na urodziny, święta czy inne okazje lub bez okazji, bliscy i znajomi oczekują ode mnie czegoś ręcznie zrobionego.
Oczywiście, co roku powstaje coś nowego, ale muszę przyznać, że wiele dekoracji też kupuję na kiermaszach świątecznych u innych rękodzielników – takie wzajemne wspieranie się pasjonatów. Najbardziej kocham prace tworzone w ramach terapii przez podopiecznych szpitala psychiatrycznego czy też stowarzyszeń osób niepełnosprawnych – te ozdoby królują u mnie na pierwszym miejscu. Są tak piękne w swojej niedoskonałości – uwielbiam je.
Rozmawiała Lilianna Jaworska