Świat oczami poety

sie 29 2022

Arkadiusz Frania pracuje w TAURON Dystrybucji od ponad 20 lat. Kolegom znany jest nie tylko jako zaangażowany pracownik, ale również jako mistrz słowa. Bez problemu przygotuje okolicznościowe pismo, list gratulacyjny czy niebanalne życzenia. Nic dziwnego. Jest doktorem nauk humanistycznych, członkiem Związku Literatów Polskich, autorem siedmiu tomów poetyckich, dwóch prozatorskich książek i siedmiu opracowań krytycznoliterackich. 

Poeta, prozaik, krytyk literacki z pokaźnym dorobkiem. Zawodowo od lat jesteś związany z TAURONEM. Czy te dwie odmienne rzeczywistości da się pogodzić? 

Tak się w moim życiu ułożyło, że zainteresowania literackie przeplatają się z naukami ścisłymi, a konkretnie z energetyką. Zanim wkroczyłem na ścieżkę humanistyczną, ukończyłem Technikum Hutnicze w Częstochowie, rok studiowałem na Politechnice Częstochowskiej.  W energetyce pracuję od 2000 roku. Jestem pracownikiem Wydziału Organizacji i Administracji w Oddziale w Częstochowie, a dwa główne obszary moich zadań to koordynowanie kwestii związanych z udzielaniem pełnomocnictw i wydawaniem wewnętrznych aktów normatywnych, tj. poleceń służbowych, pism okólnych. Po pracy z zamiłowania poświęcam się pasji pisania, co w moim przypadku oznacza przekładanie świata na słowa.  

Co najdokładniej definiuje Cię jako twórcę? 

Czuję się przede wszystkim poetą, ale takim, który pisze coraz mniej wierszy. Poetyckie widzenie świata i zdarzeń podobno widać w bardzo wielu moich tekstach, nie tylko lirykach, ale też w prozie czy esejach.  

Kto jest pierwszym czytelnikiem Twoich tekstów? 

Moim pierwszym czytelnikiem i krytykiem jest żona. Można śmiało powiedzieć, że bez akceptacji małżonki żaden tekst nie przejdzie dalej. Jest na pewno jedyną osobą, która przeczytała wszystko, co wydałem i co  nadal czeka na opublikowanie.  

Czy Twoje zamiłowanie do słowa realizuje się też w pracy zawodowej? 

Praca ze słowem przydaje się w mniejszym lub większym stopniu w każdym zawodzie. Łatwej jest zredagować tekst, np. sporządzić protokół czy notatkę ze spotkania, gdy nie czuje się nadmiernego lęku przed możliwościami polszczyzny. Ale szacunek i pokorę wobec niej należy zachować. Jakkolwiek nie pracuję w zawodzie polonistyczno-filologicznym, wiedza z nim związana i wrażliwość na słowo jest mi pomocna niemal na co dzień. Zauważyłem bowiem, iż panuje coś w rodzaju obawy czy lęku przed używaniem języka polskiego, zwłaszcza w piśmie. Jeden z owoców studiów to świadomość, że błędy i pomyłki zdarzają się każdemu użytkownikowi gramatyki, ortografii i słownika, ale to niewystarczający powód, by powiedzieć: „niech ktoś inny napisze, słowa nie są mi posłuszne”.  

Znaczna część Twojego dorobku literackiego wiąże się z częstochowskimi twórcami? Czy są tu jeszcze obszary do odkrycia? 

Myśląc o Częstochowie w kontekście literatury, wymieniamy nazwiska Haliny Poświatowskiej, Ludmiły Marjańskiej i Tadeusza Chabrowskiego. Są to postaci znane, lecz, według mnie, mało reprezentatywne dla przeszłości poetyckiej miasta m.in. z racji zamieszkiwania poza nim. Dlatego od kilku lat staram się przywracać pamięć o poetkach i poetach nieznanych, przemilczanych, o grupach literackich mało obecnych, w tym  nawet w świadomości miłośników lokalnej literatury. 

Czy poza literaturą masz jeszcze inne pasje? 

Pisanie jest częścią mojego życia, przepraszam… jest moim życiem. Nie jestem jednak ultraczytelnikiem, który dla lektury zarwie noc. Od czytania wolę oglądanie filmów i słuchanie muzyki, i to głównie heavy metalu. O moich upodobaniach można przeczytać w mojej najnowszej  publikacji  „Sęp na sepię”. 

Wysłuchała:
Małgorzata Wróblewska-Borek 

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURON Dystrybucji w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).