Nazywam się Piotr Szczudło i od prawie trzydziestu lat pracuję w TAURON Wytwarzanie. Obecnie w Wydziale Gospodarki Wodnej i Odsiarczania pełnię obowiązki mistrza zmianowego. W pracy poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy podobnie jak ja, interesują się żeglarstwem, dzięki czemu możemy wspólnie rozwijać swoje hobby.
Mój tata zaszczepił we mnie pasję do żeglarstwa. W młodości dużo razem pływaliśmy. W latach 90. pod jego okiem zrobiłem patent żeglarza. Egzamin zdałem na Mazurach, na jeziorze Święcajty. Wtedy żeglowało się głównie na jachtach czarterowanych, czyli wypożyczanych, o słabej jakości. To uczyło pokory i umiejętności radzenia sobie w różnych sytuacjach.
Obecnie żeglarze często mają swoje jachty. Jest duża dostępność łódek w różnym wieku, wielkości i stanie. Dwadzieścia lat temu, razem z moją przyszłą żoną kupiliśmy swoją pierwszą łajbę. Był to drewniany jacht typu „Silhouette” o nazwie „Smok”. Wymagał gruntownego remontu, uszycia żagli, kupna silnika i olinowania. Wraz z przyjaciółmi remontowaliśmy go przez pół roku. Była to świetna i mocna konstrukcja z lat 60. wykonana w stoczni w Augustowie, wg projektu angielskiego konstruktora Roberta Tuckera. Ciekawostką jest, że kilka lat później na tym jachcie wzięliśmy ślub w Giżycku. Przez Kanał Giżycki prowadziliśmy orszak ślubny złożony z samych zabytkowych jachtów. Zostaliśmy pożegnani fanfarami w Marinie LOK, a przywitani kwiatami w porcie Stranda, gdzie potem odbyło się przyjęcie weselne.
Żeglarstwo to wielka przygoda i pasja oraz świetny sposób na życie. Przemieszczasz się w obrębie kilkuset kilometrów, na połączonych kanałami jeziorach mazurskich. Śpisz codziennie w innym miejscu, jednocześnie ciągle w swoim małym domku, kołysząc się wśród fal. Kto raz spróbuje, już nie potrafi przestać. Tę pasję przekazałem swojemu synowi Markowi, który również posiada patent. Oprócz rodziny i przyjaciół, na jacht można zabrać także swoje zwierzaki, jest to kolejny niezaprzeczalny plus żagli. Do tej pory pływałem z dwoma pieskami: wyżełką Dejzi i niżełkiem Reksio. Niestety, ze względu na ich wiek, od tego sezonu nie pływają już ze mną na łódce. Obecnie towarzyszy mi roczna wyżełka niemiecka krótkowłosa – Shira.
Kilka lat po zakupie „Smoka”, kupiliśmy jeszcze jeden mały, stary, sportowy jachcik, do żeglowania po pracy na jaworznickim zalewie Sosina i innych okolicznych akwenach. W 2017 roku zamieniliśmy „Smoka” na 8 metrowy zabytkowy jacht typu „Jollenkreuzer 20” który sprowadziłem z Berlina. Moja żona nazwała tę łajbę – „Matka Smoków”, na cześć serialowej bohaterki „Gry o tron”. „Matka Smoków” i „Smok” zdobyły kiedyś tytuły jachtu roku naszego stowarzyszenia. Często użytkownicy nowoczesnych jachtów próbują zwyczajowo się z nimi ścigać. Jeśli tylko mam ochotę na tego typu rywalizację, trymuję żagle, balastuję, chwytam mocniej rumpel w rękę i szczerze mówiąc „Matka Smoków” jest niepokonana!
Obecnie użytkuję maleńki zabytkowy jachcik typu „Skrzat 485”, polskiego konstruktora Andrzeja Skrzata, projektanta takich znanych jednostek, jak „Sportina” czy „Tango”. W ramach działalności Klubu Sportowego „ENERGETYK” szkolę młodych adeptów żeglarstwa sportowego. Jestem również instruktorem Stowarzyszenia Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN. W okresie zimowym żagle zamieniam na dwie deski. Narty i żagle łączy wiele cech wspólnych. Te zajęcia, to na co dzień wielka frajda i świetna odskocznia od pracy zawodowej, a także odpowiedzialność za młodych ludzi, którzy hartują tam swoje charaktery. Żeglarstwo wymaga od dzieci współpracy, wytrwałości i samodzielności, a to procentuje w przyszłości. Do klubu przyjmujemy dzieci w wieku od około pięciu lat. Niejednokrotnie zostają z nami do pełnoletniości. Zapraszamy do klubu rodziców i dzieci, może komuś spodoba się na tyle, że zostanie żeglarzem, uzyska licencję żeglarską, albo zrobi żeglarski patent. Może marzenia zaprowadzą przyszłego żeglarza nad ocean – bo marzenia trzeba spełniać! Ja marzę, by po zakończeniu pracy zawodowej spróbować życia na barce nad jakąś malowniczą europejską rzeką, lub, aby pływać katamaranem po Karaibach – niczym kapitan Jack Sparrow.
Piotr Szczudło